Z dzieciństwa pamietam,że jednąż z moich ulubionych zabaw lalkami byla zabawa we fryzjera. takiego prawdziwego. Z nożyczkami do cięcia włosów ;-))) Większość moich lalek prędzej czy później lądowała na fotelu i schodziła z niego z nową, krótszą fryzurą. Pamietam też, że zastanawiałam się, dlaczego lalkom nie odrastają włosy. Tressy się nie liczyła. Wtedy znałam ją tylko ze zdjęć w książce, ale pewnie gdyby trafiła do mnie - nie wystarczyłby mechanizm do chowania włosów wewnątrz głowy - w końcu i tak czekałoby ją spotkanie z moimi nożyczkami.
Ale nie miało być o lalkach vintage, ale o pasji do cięcia, która odzywa się u mnie coraz częściej i coraz silniej. Tym razem padło na moja ADG Blythe, której pioruńsko długie, geste i ciężkie włosy doprowadzały mnie do szału...
Jeszcze niedawno Blythe wyglądała tak:
A teraz....
Oczywiście -fryzurka wymaga jeszcze wyrównania, ale to chwilę zajmie, a ja musiałam się pochwalić :-)
Aha - brazowa sukienka z kominem - made by Ann_Collection :-)
3 komentarze:
Och, nie szkoda Ci było??? :-)
Ani trochę :-)
Przymierzałam się do tego od dośc dawna..
Podziwiam za upór, bo piękne włoski miała ;-)
Prześlij komentarz