Nie, nie, krewetka nie jest moja (i przecież wcale nie lubię petdolli), ale zaczarowało mnie to maleństwo Wolfeen podczas dzisiejszego dollfowego spotkania. A! I mamy kolejną fajną miejscówkę w centrum Wawy - Leniviec na rogu Wilczej i Poznańskiej. Malutkie, przytulne wnętrza, doskonała kawa i słodko/słone przegryzki. Nie tylko na meety lalkowe.
No dobrze. Zdjęcia. Na pierwszy ogień - krewetka :-)
6 komentarzy:
kocham dziwne lalki! uwielbiam je :3 no, ale krewetki do rąk bym nie wziela :3 jakos jak patrze na to to male to blehhh... rozne gusta sa :p a tu takie zdanie pewnie dlatyego ze brzydze sie prawdziwych krewetek :3
A mnie one przerażają, takie małe stworki :-)Patrząc na twarz chciałoby się powiedzieć "słodziusia", a potem patrzę na ten ogonek i ciarki mi przechodzą ;-)
Jakby jakaś straszna krewetkowa wiedźma rzuciła na dziewczynkę krewetkową klątwę :-P
Ale nie przeczę, że dla kogoś może być piękna :-)
Super blog! Spędziłam chyba z 2 godziny oglądając starsze posty :D
Już dodałam twojego bloga do swojej listy :D Jest Super!
Wcale nie jest straszna- skoro zachwycają nas syrenki, to dlaczego nie krewetki? Buźkę ma przesłodką, a ogonek dodaje jej charakterku;) Osobiście wszelkie te wschodnie lalki do mnie nie przemawiają(uff) ale chętnie je oglądam, bo obiektywnie patrząc mają w sobie bardzo dużo uroku.
Dollf to dollf, kto raz wziął do ręki taką lalke, temu już tak łatwo z głowy nie wywietrzeje. To zupełnie inna ligi lalkowania.
Piękne portrety lalek zrobiłaś. Twoja Linn jak zawsze powala oryginalą urodą.
Krewetka jest cuuuuudna :) I znam ją od maleńkości, tzn. od kiedy dotarła do Wolfeen.
Brattea - dzięki za spotkanie i obfotografowanie prawowitej Marisol :) Bo ja tylko tak podstępnie imię/imiona moich notdolllabek sobie przywłaszczyłam na bloga ;)
Prześlij komentarz